wtorek, 5 listopada 2013

WYJAZD NA RZEKĘ BUG

Zdjecia z nad rzeki Bug..........podgląd w powiekszeniu kliknij na pierwsze zdjecie.































































Malownicza Huczwa i meandrujący Bug. Jakże inna od „naszej” janowskiej, choć też piękna - Bukowa. Z południa: Kryłów, Dołhobyczów, Peryhole, Kosmów. Z północy Skryhiczyn, czy Horodło-miejsce zawarcia unii między Koroną i Litwą. Jakże pięknie, choć nie koniecznie „z polska”, brzmią te nazwy. Pałac w Czumowie, kościół
w Uchaniach, czy Wojsławice, gdzie sąsiadują ze sobą świątynia katolicka, prawosławna i synagoga. Nostalgia kresów i otchłań historii… W te malownicze, piękne okolice, nasycone różnorodnością kultur i bogatą historią udali się w dniach 18-20 października Członkowie Koła nr 55 „Janowiak”. Wyjazd wędkarski nad rzekę Bug – królową rzecznych wypraw wędkarskich, zorganizował Zarząd Koła.

I choć nasza wyprawa na zimie hrubieszowskie nie zakończyła się dla okolicy jak najazdy tatarskie, czy Kozaków Chmelnickiego z XVII wieku, które zahamowały dynamiczny wówczas rozwój Hrubieszowa, to i tak można śmiało stwierdzić: wracamy z tarczą, nie na tarczy.
18 października, wyjeżdżamy z Janowa około godziny jedenastej. Na czternastą jesteśmy na miejscu. Gospodarstwo agroturystyczne położone około 250 m od rzeki w miejscowości Kosmów wita nas lekkim deszczem, co nie zraża nas do wyjścia nad rzekę. Z uwagi na pochmurną pogodę, oraz obiadokolację zamówioną na 18-tą, czas mija szybko, ale owocnie. Już w pierwsze popołudnie łowimy kilka szczupaków, okoni, a także małego sandacza. Daje nam to nadzieje na następny dzień, dzień Towarzyskich Zawodów Spinningowych.
Jeszcze przed obiadokolacją jedni uprawiają jogging, w poszukiwaniu upływającego dnia, tudzież wracają z dalekiej podróży… Inni w tę podróż właśnie się udają. Co nie mówić, apetyty dopisują wszystkim jednakowo. Opowiadania, uwagi z wygranych i przegranych pojedynków z rybami, w pierwszym dniu pobytu, wypełniają nam czas podczas integracji. Swoją obecnością zaszczyca nas Pan Senator Marian Kwiatkowski, jak się okazuje niezwykle ciepły, serdeczny człowiek, dobry znajomy jednego z uczestników naszej „wyprawy”. Zresztą ta serdeczność to chyba cecha wszystkich mieszkańców okolic, bo nie można jej odmówić także naszym gospodarzom. Pora jednak udać się na wypoczynek, bo dzień następny niesie za sobą obietnicę spotkania z celem naszego wyjazdu – dużym szczupakiem.
Sobota wita nas rześkim powietrzem. Słonecznie, ale chłodno. Dopiero teraz, w blasku słońca możemy docenić piękno okolicy. Można by spróbować opisać wszystkie kolory nadbużańskiej jesieni, ale jak mówił urodzony
w Hrubieszowie, w roku 1847, Aleksander Głowacki (Bolesław Prus):
„są chwile w życiu ludzkim, podczas których milczenie zastępuję najwznioślejszą mowę”, dlatego nie napiszę nic na ten temat. To po prostu trzeba zobaczyć.
Ruszamy zaraz po śniadaniu. Część z nas podąża w górę rzeki, inni w dół. Jeden z kolegów dzieli się ciekawą uwagą: „człowiek jest wtedy najszczęśliwszy, kiedy dookoła siebie widzi to, co nosi w sobie”. A on wygląda na szczęśliwego. Nie wiemy, czy to dzięki wczorajszemu wieczorowi, nocy spędzonej z najlepszym wędkarzem Szkocji Jackiem Danielsem, czy po prostu krajobraz go tak nastroił…
W grupach wędkujemy do wieczora, kiedy to spotykamy się na obiadokolacji. Wtedy okazuję się, że Bug jest naprawdę dla nas szczodry. Ponad 40 różnej wielkości szczupaków, okonie, boleń, sandacz. Naprawdę, wynik przekracza nasze oczekiwania. Towarzyskie Zawody Spinningowe wygrywa (tak jak w Postołowie) Tomek, Drugi jest Szymon, a trzeci Rysiek. Tomek łowi również największego, ponad 80 cm szczupaka. I znowu jak poprzedniego wieczora, dużo dyskusji, ciekawostek i wędkarskich rad. Z nie małymi nadziejami na kolejny udany, wędkarski dzień, udajemy się na odpoczynek. Oby w niedzielę ryby nie postanowiły świętować.
Niedziela, podobnie jak sobota, wita nas słonecznie, ale chłodno. Do tego nieco „dmucha”. Po kolejnym, naprawdę obfitym śniadaniu, („jajecznica Pani Basi super” – stwierdza jeden z nas), ruszamy po kolejne wędkarskie trofea.
Z uwagi na obiad zaplanowany na trzynastą, oraz wyjazd w drogę powrotną, wędkarska niedziela na pewno nie będzie tak udana jak sobota…
Jednak przy obiedzie okazuje się, ze pomimo małej zmiany pogody i krótszego wędkowania, znowu udaje nam się złowić kilka okoni, oraz kilka szczupaków. Po obiedzie następuje podsumowanie wyjazdu. Trzy dni, ponad 60 szczupaków, kilkadziesiąt okoni, dwa sandacze i boleń. Trzy dni, czternastu wędkarzy. Myślę, że spokojnie możemy napisać – wyjazd z ekstra wynikiem. Czas na uroczyste wręczenie pucharków zwycięzcom zawodów. Podium następujące: 1. Tomasz Wojtan, 2. Szymon Giżka, 3. Ryszard Ciupak, największa ryba zawodów Tomasz Wojtan. Jeszcze tylko zbiorcza fotografia wykonana prze Panią Basię i czas ruszać w drogę.
Wszyscy mają nadzieję, że następny rok również da nam wiele radości, a nasze hobby uda się realizować nie tylko na „lokalnym podwórku”. Podają propozycje zorganizowania wyjazdu na Ebro, Dniepr, a może do Szwecji lub Norwegii. Czas pokaże, ale wierzę, że mając przy sobie tak wspaniałych kolegów, przyjaciół z pasją i wyobraźnią, możemy wszystko…