sobota, 3 maja 2014

Towarzyskie Muchowo-Spinningowe Zawody Koła nr 55 Janowiak.

W dolinie rzeki San, między górami Basztą i Gruszką, w otoczeniu wzniesień mieniących się zielenią drzew znajduje się malutka miejscowość Huzele. Niesamowite otoczenie i warunki przyrodniczo-krajobrazowe sprawiają, ze można tutaj atrakcyjnie spędzić czas zarówno zimą jak i latem. Jedna z najstarszych wsi w sąsiedztwie Leska, założona prawdopodobnie jeszcze na prawie ruskim, wzmiankowana w aktach po raz pierwszy w 1436 roku pod nazwą Wrzele. Huzele są jednym z najstarszych ośrodków górnictwa naftowego na świecie. Kopalnie ropy naftowej istniały tu już przed rokiem 1884. We wsi znajdują się liczne gospodarstwa agroturystyczne, ścieżki które prowadzą po okolicy przez lasy i łąki. Znajduje się tu również wyciąg narciarski, z którego można podziwiać pasmo gór Słonnych i okoliczne wsie. Ale nie wyciąg narciarski i nie kopalnie ropy naftowej były celem wyjazdu grupy wędkarzy z Koła nr 55 „Janowiak”, wyjazdu który w dniach 25-27 kwietnia zorganizował Zarząd Koła i podczas którego zostały rozegrane, cykliczne już, Towarzyskie Spinningowo-Muchowe Zawody Wędkarskie.
Tuż po dotarciu na miejsce, zakwaterowaniu w dwóch, nieco odległych od siebie lokalizacjach, chcieliśmy jak najszybciej „dotknąć” wody, no i oczywiście tego, co w niej pływa… dorodnych pstrągów i lipieni. Niestety, jak tylko pierwsi z nas wyruszyli nad rzekę, pogoda sprawiła nam psikusa w postaci burzy z gradem. Nie zniechęciło to pozostałych i wkrótce wszyscy, zarówno łowiący metodą muchową, jak i spinningowcy, brodzili w Sanie. Pierwsze popołudnie nie przyniosło sukcesów, którym można by się chwalić kolegom. Chociaż kilka małych pstrągów i kilka lipieni padło naszym „łupem”, dla kilku z nas złowienie pstrąga było swoistą utratą dziewictwa. Pierwsze pstrągi w życiu sprawiły kolegom niesamowitą radość. Dawało to nadzieją na sobotę, dzień rywalizacji sportowej. Był też w piątek taki uczestnik wyjazdu, co próbował zmierzyć głębokość Sanu, tudzież uciąg wody. Zarówno jedno, jak drugie okazało się ponad jego wyobraźnię. W ten sposób jeden z kolegów piątkowe wędkowanie zakończył w kocu przed kominkiem. Objawił się też pogromca lusterek, nie bazyliszek, wręcz przeciwnie. Całkiem, całkiem, nieźle wyglądający destruktor. Niech osobowości obydwu pozostaną tajemnicą uczestników wyjazdu. Ważne, że na nocleg udaliśmy się w pełnym składzie osobowym i w dobrych nastrojach.
Sobota, choć nie rozpieszczała słoneczkiem (może i lepiej) zdecydowanie poprawiła nam humory, a to za sprawą, jak okazało się dopiero wieczorem, gdy wszyscy wrócili z łowiska, dużo lepszych wyników. Lepszych nawet niż przed rokiem. Faworyci zawodów zawiedli, co skrzętnie wykorzystali nasi seniorzy. Zawody wygrali „nasi dziadkowie”, koledzy Eugeniusz Zakościelny – 1 miejsce, oraz Tadeusz Nowicki – 2 miejsce. Można rzec, dali szkołę młokosom, których honor obronił kolega Tomek Hulak, zajmując 3 miejsce z największą rybą wyjazdu, 36 cm pstrągiem. Jedna duża ryba nie wystarczyła jednak do sukcesu, bowiem „starszaki” złowili po trzy, a nawet cztery ponad wymiarowe sztuki. W trakcie wieczornego grilla żartom, opowieściom i wymianom uwag i poglądów, zdawało się nie być końca. Pomimo różnic wieku i wielu poglądów, trzeba przyznać, bawiliśmy się świetnie. Chciałoby się powiedzieć, jak zwykle. To właśnie cechuje nasze wyjazdy.
Niedziela, dzień powrotu, to ostatnie próby zmierzenia się z Salmo Trutta. I znowu tylko najstarsi uczestnicy wyjazdu łowią ryby ponad wymiar, a reszta tylko bawi się z pstrągowym i lipieniowym przedszkolem. Pora wręczyć symboliczne pucharki, maskotki, ostatnie zdjęcia i… żegnajcie Huzele. Jeszcze tu wrócimy, bo bardzo nam się tu podoba, zarówno okolica, widoki, przyroda, jak i możliwość rozwijania naszego hobby, naszej pasji, naszej wędkarskiej przyjaźni. Uczestnikom wyjazdu nad San mówimy: do zobaczenia za rok…
 Zdjęcia do wglądu Tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz